Wskrzeszony LIM
Jacek Waszczuk - 24-06-2010 20:31
Wskrzeszony LIM
W czerwcu tego roku mieliśmy okazję oglądać na ziemi i w powietrzu wskrzeszonego LIM-a, a jak przed laty latało się na LIM-ie, opisane przez zaprzyjaźnionego pilota
Wspomnienie Lim-ów
Na ostatniej Góraszce główną atrakcją (dla której tam sie udałem) był odrestaurowany i latający SB Lim-2. Bardzo cieszą takie "atrakcje" moje "lotnicze serce" bo powróciły do mnie wspomnienia z przygody życia jaką było lotnictwo. Ucieszyła mnie również wiadomość, że odbudowywane są Lim-2 i Lim-5. A tak na marginesie - po co je teraz odbudowywać - skoro było ich setki w Polsce? I jeszcze jedno pytanie - co z samolotami, które jeszcze nie tak dawno widać było na naszym niebie (MiG-21, MiG-23)- czy też trzeba będzie je odbudowywać? Te pytania pozostawiam bez odpowiedzi.
Jeśli chodzi o "moją historię" z Limami - to zaczęła się ona we wczesnych latach 70-tych XX wieku, kiedy to będąc jeszcze brzdącem (ok. 10-cio letnim) zadzierałem głowę do góry - gdy z wielkim hukiem przemykały z olbrzymią prędkością "srebrzyste i lśniące - skośnoskrzydłe metalowe ptaki". Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że za kilka lat sam zasiądę za ich sterami - chociaż być może właśnie wtedy to spowodowało, że postanowiłem zostać pilotem.
Realna już "przygoda" z Lim-em zaczęła się 13 lat później - czyli jesienią 1983 r. - kiedy to zaczęliśmy, będąc już podchorążymi III - roku "Szkoły Orląt" - uczyć się konstrukcji i budowy tego samolotu, aby z wiosną roku następnego "dopaść" do jego sterów. W tym czasie korzystaliśmy dużo z (archaicznych na obecne czasy) symulatorów lotu - głównie w celu "obycia się" z kabiną samolotu.
Po zaliczeniu semestru w marcu 1984 r. skierowano mnie wraz z kilkoma innymi kolegami na praktyki do 61 LPSzB w Białej Podlaskiej. Jako jedyna jednostka w Polsce wyposażona była w samoloty SB Lim-2 i Lim-2. Po krótkim szkoleniu naziemnym w dn. 2-04-1984 r. wzbiłem się po raz pierwszy w powietrze za sterami SB Lim-2 z "moim" instruktorem. Wrażenie z pierwszego lotu powalało na kolana - ponieważ do tej pory myślałem, że to TS-11 Iskra (latałem na niej rok wcześniej) - jest tym o czym marzyłem. Moc silnika, prędkość wznoszenia, manewrowość to dla tak młodego człowieka było jak narkotyk - wciągało bez reszty. Pierwsze loty to zapoznanie z właściwościami pilotażowymi samolotu, które dały pierwsze wrażenia, o których wspomniałem powyżej. Dalsze loty to nauka startu i lądowania - najważniejszych rzeczy w pilotażu. W dn. 4-05-1984 r. w sumie po wykonaniu 48 lotów - w czasie 9 godz. 48 min. na SB Lim-2 - zostałem dopuszczony do samodzielnego lotu na samolocie Lim-2. W dalszych dniach i miesiącach realizowałem dalsze części programu szkolenia z coraz bardziej skomplikowanymi elementami pilotażowymi. Wrażenia z latania na samolocie Lim-2 były wspaniałe. Prostota jego konstrukcji, wytrzymałość, łatwość obsługi i konstrukcja sprawiały, że był to samolot bardzo przyjemny w pilotażu i wybaczający wiele błędów. Jednego natomiast błędu ten samolot nie wybaczał pilotowi (żadnemu pilotowi) - przy lądowaniu nie można było za wcześnie opuścić przedniego kółka, ponieważ prawie zawsze kończyło się to "kangurami" i w efekcie bardzo często "skasowaniem" samolotu - o czym przekonaliśmy się naocznie - podczas tego pobytu na praktykach, gdzie jeden z pilotów pułku - popełnił taki błąd. Jak już wspomniałem moc jego silnika również robiła wrażenie na pilocie. Jako jeden jedyny samolot na których latałem (poza MiG-29) po wykonaniu kompletu figur średniego pilotażu (przewrót, pętla i immelman) nie tracił wysokości - ale jej "dobierał" - co w innych samolotach było nieosiągalne!!!
Pomimo tego, że były to egzemplarze wykonane w Polsce niejednokrotnie nawet w 1952 r. (!!!) - nie było z nimi problemów w powietrzu. Technicy z tego co pamiętam, też na nie - nie narzekali. Jak kiedyś wspomniał główny inżynier pułku (gdy otrzymaliśmy informację, że Lim-2 zostaną wycofane) - tym samolotom do przedłużenia resursu potrzebne są tylko ... Ksiądz i kropidło (w ówczesnych czasach - bardzo śmiała i ... mocno odważna teoria). W roku 1984 do końca września - jak przewidywały praktyki wykonałem na SB Lim-2 - 125 lotów, w czasie 50 godz. 37 min. i na Lim-2 - 70 lotów, w czasie 28 godz. 37 min. W sumie na obu typach wykonałem 195 lotów - w czasie 79 godz. 14 min.
Rok 1985 i spotkanie ponowne z Lim-ami w Białej Podlaskiej nastąpiło w marcu. Nie mniej jednak sytuacja się nieco zmieniła. W trakcie zimy pułk "przezbrojono" na samoloty Lim-5 (poczciwe Lim-2 poszły najpierw w odstawkę, a potem ......... na złom). Pierwszy samodzielny lot na Lim-5 wykonałem w dn. 11-04-1985 r. po zaledwie 11 kontrolnych lotach na SB Lim-2. Pierwsze wrażenie jakie się od razu nasunęło to takie, że Lim-5 to nie to samo co Lim-2. "5-tka" sprawiała od razu wrażenie cięższego i mniej manewrowego samolotu. Pomimo tego, że jej silnik był wyposażony w dopalacz - odczuwało się mniejszą moc niż w przypadku zwinnej jak jaszczurka "2-ki". Pomimo to jednak dawała ona również niesamowitą satysfakcję w pilotowaniu. Podczas "kręcenia" wyższego pilotażu wykonywaliśmy figury, których potem na żadnym innym samolocie nie robiłem (nie było ich w programie a i .... pilotażowo inne samoloty nie nadawały się do tego). Do tych figur zaliczam np.: podwójnego immelmana, obroty w pionie o 90o, 180o i 360o w locie do góry i na zniżaniu (teraz takie figury podziwiamy na pokazach w wykonaniu samolotów akrobacyjnych: EXTRA 300, Zlin-50 lub Su-26). Wówczas myślami było się przy Lim-2 i jego możliwościach pilotażowych. Dalsze ciekawe doświadczenia z Lim-ami pojawiły się podczas lotów na poligon i strzelań "na ostro" do celów naziemnych. Najbardziej niesamowitym wrażeniem było strzelanie "salwą" - czyli z 3 działek jednocześnie w które Lim-5 był wyposażony (1 x N-37 i 2 x NR-23). W trakcie tego strzelania wydawało się że, samolot dosłownie "staje w miejscu" ze względu na odrzut działek (określany na kilkanaście ton - przy masie samolotu ok. 5 ton). Lim-5 ze względu na swoją masę i "lekko inną" konstrukcję nie był przy lądowaniu tak czuły na "przednie kółko" - jak Lim-2 - więc można było przyjąć, że wyjątkowych sytuacjach był lepszy i bezpieczniejszy od Lim-2. Na Lim-ach szkoliłem się również w lataniu w nocy - nie będę jednak zatrzymywał się nad tym dłużej ponieważ jak stwierdził mój ówczesny dowódca klucza - "loty w nocy nie różnią się niczym od lotów w dzień - poza tym, że jest ... ciemno" - i chyba miał rację. Stwierdzam to teraz, przedtem nie było mi do śmiechu.
W roku 1985 do końca października wykonałem na SB Lim-2 - 53 loty w dzień i 42 w nocy - nalot odpowiednio: dzień - 26 godz. 10 min. i noc - 17 godz. 35 min, oraz na Lim-5 - 63 loty w dzień i 17 w nocy - nalot odpowiednio: dzień - 35 godz. 20 min. i noc - 4 godz. 8 min. Razem wykonałem 175 lotów na obu typach w czasie 83 godz. i 13 min.
W sumie na Lim-ach (SB Lim-2, Lim-2 i Lim-5) w ciągu dwóch lat (1984-85) wykonałem 370 lotów w czasie 162 godz. i 27 min. Nie daje to podstaw do uważania się za znawcę Lim-ów ale daje mi pełną podstawę do przedstawienia swoich odczuć i przeżyć na co zapewne najbardziej liczą czytający tą jakby nie patrzeć - już "odległą historię". Bardzo cieszę się, że te samoloty wracają na Polskie niebo i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości zobaczę Lim-2, Lim-5 i SB lim-2 - jak zapowiadano to na Góraszce.
kpt. rez. pil. M. Żelisko
LIM podczas pierwszych lotów
Marauder - 24-06-2010 22:53
Oglądając Lima z Góraszki zaskoczył mnie swobodą wykonywania manewrów.
My odnawiamy MiGi a w niektórych państwach do tej pory latają :-)
macieju - 25-06-2010 11:29
Jacku - czy w swojej karierze pilota odwiedziłeś może lotnisko w Babimoście (Traktor) gdzie Limków było co niemiara ?
Jako żołnierz służby zasadniczej w latach 91/92 miałem przyjemność pełnić funkcję DPD-owca (Dyżurny Punktu Dowodzenia) na TWR w Babimoście. Do dzisiaj pamiętam jak pięknie te samoloty latały :D
Sebastian Szatyłowicz - 25-06-2010 11:40
Cytat:
Jacku - czy w swojej karierze pilota odwiedziłeś może lotnisko w Babimoście (Traktor) gdzie Limków było co niemiara ?
Jako żołnierz służby zasadniczej w latach 91/92 miałem przyjemność pełnić funkcję DPD-owca (Dyżurny Punktu Dowodzenia) na TWR w Babimoście. Do dzisiaj pamiętam jak pięknie te samoloty latały :D Cytat:
..... opisane przez zaprzyjaźnionego pilota .....
kpt. rez. pil. M. Żelisko I już jest odpowiedź:D
macieju - 25-06-2010 11:53
No tak :mad: sorki - czytam w pracy ....
PanSamolocik - 25-06-2010 16:05
fot3 - to Lim jest pionowego startu??!! :-)
fot2 - piekna fotka!
Jacek Waszczuk - 25-06-2010 17:14
Z lataniem "własnoręcznie" to tylko na lotniach:D
Marauder - 26-06-2010 13:19
Cytat:
Z lataniem "własnoręcznie" to tylko na lotniach:D To pogadamy o tym jak się będziemy widzieć :-)
macieju - 29-07-2010 21:46
Nawiązując jeszcze do tematu Limków z Babimostu.
Wpadła mi ostatnio w ręce francuska gazeta AirAviation z 1990 roku w którym zamieszczono obszerny artykuł o lotnisku w Babimoście z wieloma zdjęciami :)
Zeskanowałem ten artykuł do pdf-fa - do pobrania tutaj.
Kilku pilotów z tych zdjęć do dzisiaj mieszka w Babimoście.
Zapraszam też do obejrzenia pożegnalnego kosiaka w wykonaniu Limków.
jest to fragment z filmu zrobionego podczas oficjalnego pożegnania samolotów w Babimoście.
http://www.youtube.com/watch?v=vpoZCeJ5xDk
Cybermac - 30-07-2010 14:27
...
Swietnie ze znalezli sie zapalency i 'wskrzesili' Lima!:)
Dobrze ze nie stalo sie cos takiego jak sytuacja z Tu-134 ktora opisana tutaj...
...
http://www.samoloty.pl/index.php/ros...-134-hobby-708
... bo wtedy juz nie ma co wskrzeszac...zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl reyes.pev.pl
Jacek Waszczuk - 24-06-2010 20:31
Wskrzeszony LIM
W czerwcu tego roku mieliśmy okazję oglądać na ziemi i w powietrzu wskrzeszonego LIM-a, a jak przed laty latało się na LIM-ie, opisane przez zaprzyjaźnionego pilota
Wspomnienie Lim-ów
Na ostatniej Góraszce główną atrakcją (dla której tam sie udałem) był odrestaurowany i latający SB Lim-2. Bardzo cieszą takie "atrakcje" moje "lotnicze serce" bo powróciły do mnie wspomnienia z przygody życia jaką było lotnictwo. Ucieszyła mnie również wiadomość, że odbudowywane są Lim-2 i Lim-5. A tak na marginesie - po co je teraz odbudowywać - skoro było ich setki w Polsce? I jeszcze jedno pytanie - co z samolotami, które jeszcze nie tak dawno widać było na naszym niebie (MiG-21, MiG-23)- czy też trzeba będzie je odbudowywać? Te pytania pozostawiam bez odpowiedzi.
Jeśli chodzi o "moją historię" z Limami - to zaczęła się ona we wczesnych latach 70-tych XX wieku, kiedy to będąc jeszcze brzdącem (ok. 10-cio letnim) zadzierałem głowę do góry - gdy z wielkim hukiem przemykały z olbrzymią prędkością "srebrzyste i lśniące - skośnoskrzydłe metalowe ptaki". Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że za kilka lat sam zasiądę za ich sterami - chociaż być może właśnie wtedy to spowodowało, że postanowiłem zostać pilotem.
Realna już "przygoda" z Lim-em zaczęła się 13 lat później - czyli jesienią 1983 r. - kiedy to zaczęliśmy, będąc już podchorążymi III - roku "Szkoły Orląt" - uczyć się konstrukcji i budowy tego samolotu, aby z wiosną roku następnego "dopaść" do jego sterów. W tym czasie korzystaliśmy dużo z (archaicznych na obecne czasy) symulatorów lotu - głównie w celu "obycia się" z kabiną samolotu.
Po zaliczeniu semestru w marcu 1984 r. skierowano mnie wraz z kilkoma innymi kolegami na praktyki do 61 LPSzB w Białej Podlaskiej. Jako jedyna jednostka w Polsce wyposażona była w samoloty SB Lim-2 i Lim-2. Po krótkim szkoleniu naziemnym w dn. 2-04-1984 r. wzbiłem się po raz pierwszy w powietrze za sterami SB Lim-2 z "moim" instruktorem. Wrażenie z pierwszego lotu powalało na kolana - ponieważ do tej pory myślałem, że to TS-11 Iskra (latałem na niej rok wcześniej) - jest tym o czym marzyłem. Moc silnika, prędkość wznoszenia, manewrowość to dla tak młodego człowieka było jak narkotyk - wciągało bez reszty. Pierwsze loty to zapoznanie z właściwościami pilotażowymi samolotu, które dały pierwsze wrażenia, o których wspomniałem powyżej. Dalsze loty to nauka startu i lądowania - najważniejszych rzeczy w pilotażu. W dn. 4-05-1984 r. w sumie po wykonaniu 48 lotów - w czasie 9 godz. 48 min. na SB Lim-2 - zostałem dopuszczony do samodzielnego lotu na samolocie Lim-2. W dalszych dniach i miesiącach realizowałem dalsze części programu szkolenia z coraz bardziej skomplikowanymi elementami pilotażowymi. Wrażenia z latania na samolocie Lim-2 były wspaniałe. Prostota jego konstrukcji, wytrzymałość, łatwość obsługi i konstrukcja sprawiały, że był to samolot bardzo przyjemny w pilotażu i wybaczający wiele błędów. Jednego natomiast błędu ten samolot nie wybaczał pilotowi (żadnemu pilotowi) - przy lądowaniu nie można było za wcześnie opuścić przedniego kółka, ponieważ prawie zawsze kończyło się to "kangurami" i w efekcie bardzo często "skasowaniem" samolotu - o czym przekonaliśmy się naocznie - podczas tego pobytu na praktykach, gdzie jeden z pilotów pułku - popełnił taki błąd. Jak już wspomniałem moc jego silnika również robiła wrażenie na pilocie. Jako jeden jedyny samolot na których latałem (poza MiG-29) po wykonaniu kompletu figur średniego pilotażu (przewrót, pętla i immelman) nie tracił wysokości - ale jej "dobierał" - co w innych samolotach było nieosiągalne!!!
Pomimo tego, że były to egzemplarze wykonane w Polsce niejednokrotnie nawet w 1952 r. (!!!) - nie było z nimi problemów w powietrzu. Technicy z tego co pamiętam, też na nie - nie narzekali. Jak kiedyś wspomniał główny inżynier pułku (gdy otrzymaliśmy informację, że Lim-2 zostaną wycofane) - tym samolotom do przedłużenia resursu potrzebne są tylko ... Ksiądz i kropidło (w ówczesnych czasach - bardzo śmiała i ... mocno odważna teoria). W roku 1984 do końca września - jak przewidywały praktyki wykonałem na SB Lim-2 - 125 lotów, w czasie 50 godz. 37 min. i na Lim-2 - 70 lotów, w czasie 28 godz. 37 min. W sumie na obu typach wykonałem 195 lotów - w czasie 79 godz. 14 min.
Rok 1985 i spotkanie ponowne z Lim-ami w Białej Podlaskiej nastąpiło w marcu. Nie mniej jednak sytuacja się nieco zmieniła. W trakcie zimy pułk "przezbrojono" na samoloty Lim-5 (poczciwe Lim-2 poszły najpierw w odstawkę, a potem ......... na złom). Pierwszy samodzielny lot na Lim-5 wykonałem w dn. 11-04-1985 r. po zaledwie 11 kontrolnych lotach na SB Lim-2. Pierwsze wrażenie jakie się od razu nasunęło to takie, że Lim-5 to nie to samo co Lim-2. "5-tka" sprawiała od razu wrażenie cięższego i mniej manewrowego samolotu. Pomimo tego, że jej silnik był wyposażony w dopalacz - odczuwało się mniejszą moc niż w przypadku zwinnej jak jaszczurka "2-ki". Pomimo to jednak dawała ona również niesamowitą satysfakcję w pilotowaniu. Podczas "kręcenia" wyższego pilotażu wykonywaliśmy figury, których potem na żadnym innym samolocie nie robiłem (nie było ich w programie a i .... pilotażowo inne samoloty nie nadawały się do tego). Do tych figur zaliczam np.: podwójnego immelmana, obroty w pionie o 90o, 180o i 360o w locie do góry i na zniżaniu (teraz takie figury podziwiamy na pokazach w wykonaniu samolotów akrobacyjnych: EXTRA 300, Zlin-50 lub Su-26). Wówczas myślami było się przy Lim-2 i jego możliwościach pilotażowych. Dalsze ciekawe doświadczenia z Lim-ami pojawiły się podczas lotów na poligon i strzelań "na ostro" do celów naziemnych. Najbardziej niesamowitym wrażeniem było strzelanie "salwą" - czyli z 3 działek jednocześnie w które Lim-5 był wyposażony (1 x N-37 i 2 x NR-23). W trakcie tego strzelania wydawało się że, samolot dosłownie "staje w miejscu" ze względu na odrzut działek (określany na kilkanaście ton - przy masie samolotu ok. 5 ton). Lim-5 ze względu na swoją masę i "lekko inną" konstrukcję nie był przy lądowaniu tak czuły na "przednie kółko" - jak Lim-2 - więc można było przyjąć, że wyjątkowych sytuacjach był lepszy i bezpieczniejszy od Lim-2. Na Lim-ach szkoliłem się również w lataniu w nocy - nie będę jednak zatrzymywał się nad tym dłużej ponieważ jak stwierdził mój ówczesny dowódca klucza - "loty w nocy nie różnią się niczym od lotów w dzień - poza tym, że jest ... ciemno" - i chyba miał rację. Stwierdzam to teraz, przedtem nie było mi do śmiechu.
W roku 1985 do końca października wykonałem na SB Lim-2 - 53 loty w dzień i 42 w nocy - nalot odpowiednio: dzień - 26 godz. 10 min. i noc - 17 godz. 35 min, oraz na Lim-5 - 63 loty w dzień i 17 w nocy - nalot odpowiednio: dzień - 35 godz. 20 min. i noc - 4 godz. 8 min. Razem wykonałem 175 lotów na obu typach w czasie 83 godz. i 13 min.
W sumie na Lim-ach (SB Lim-2, Lim-2 i Lim-5) w ciągu dwóch lat (1984-85) wykonałem 370 lotów w czasie 162 godz. i 27 min. Nie daje to podstaw do uważania się za znawcę Lim-ów ale daje mi pełną podstawę do przedstawienia swoich odczuć i przeżyć na co zapewne najbardziej liczą czytający tą jakby nie patrzeć - już "odległą historię". Bardzo cieszę się, że te samoloty wracają na Polskie niebo i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości zobaczę Lim-2, Lim-5 i SB lim-2 - jak zapowiadano to na Góraszce.
kpt. rez. pil. M. Żelisko
LIM podczas pierwszych lotów
Marauder - 24-06-2010 22:53
Oglądając Lima z Góraszki zaskoczył mnie swobodą wykonywania manewrów.
My odnawiamy MiGi a w niektórych państwach do tej pory latają :-)
macieju - 25-06-2010 11:29
Jacku - czy w swojej karierze pilota odwiedziłeś może lotnisko w Babimoście (Traktor) gdzie Limków było co niemiara ?
Jako żołnierz służby zasadniczej w latach 91/92 miałem przyjemność pełnić funkcję DPD-owca (Dyżurny Punktu Dowodzenia) na TWR w Babimoście. Do dzisiaj pamiętam jak pięknie te samoloty latały :D
Sebastian Szatyłowicz - 25-06-2010 11:40
Cytat:
Jacku - czy w swojej karierze pilota odwiedziłeś może lotnisko w Babimoście (Traktor) gdzie Limków było co niemiara ?
Jako żołnierz służby zasadniczej w latach 91/92 miałem przyjemność pełnić funkcję DPD-owca (Dyżurny Punktu Dowodzenia) na TWR w Babimoście. Do dzisiaj pamiętam jak pięknie te samoloty latały :D Cytat:
..... opisane przez zaprzyjaźnionego pilota .....
kpt. rez. pil. M. Żelisko I już jest odpowiedź:D
macieju - 25-06-2010 11:53
No tak :mad: sorki - czytam w pracy ....
PanSamolocik - 25-06-2010 16:05
fot3 - to Lim jest pionowego startu??!! :-)
fot2 - piekna fotka!
Jacek Waszczuk - 25-06-2010 17:14
Z lataniem "własnoręcznie" to tylko na lotniach:D
Marauder - 26-06-2010 13:19
Cytat:
Z lataniem "własnoręcznie" to tylko na lotniach:D To pogadamy o tym jak się będziemy widzieć :-)
macieju - 29-07-2010 21:46
Nawiązując jeszcze do tematu Limków z Babimostu.
Wpadła mi ostatnio w ręce francuska gazeta AirAviation z 1990 roku w którym zamieszczono obszerny artykuł o lotnisku w Babimoście z wieloma zdjęciami :)
Zeskanowałem ten artykuł do pdf-fa - do pobrania tutaj.
Kilku pilotów z tych zdjęć do dzisiaj mieszka w Babimoście.
Zapraszam też do obejrzenia pożegnalnego kosiaka w wykonaniu Limków.
jest to fragment z filmu zrobionego podczas oficjalnego pożegnania samolotów w Babimoście.
http://www.youtube.com/watch?v=vpoZCeJ5xDk
Cybermac - 30-07-2010 14:27
...
Swietnie ze znalezli sie zapalency i 'wskrzesili' Lima!:)
Dobrze ze nie stalo sie cos takiego jak sytuacja z Tu-134 ktora opisana tutaj...
...
http://www.samoloty.pl/index.php/ros...-134-hobby-708
... bo wtedy juz nie ma co wskrzeszac...