Pierwsze dni szczeniaka w domu - wychowanie
mmiodek - 03-06-07 13:21
Pierwsze dni szczeniaka w domu - wychowanie
Chcę poruszyć temat dość banalny, ale akurat miałem taką obserwację na mieście i stwierdziłem, że muszę coś napisać. Pisałem już kiedyś, że dzielę „układanie” psa na dwa etapy: „wychowanie” i „tresura”. Wychowanie polega na wychowaniu… nauczeniu szczeniaka, że może nam zaufać, że zaspokajamy jego potrzeby, że słuchanie nas jest dobre, a niesłuchanie złe. Tresura – wiadomo – nauka komend. Na pewno są jeszcze inne sprawy pomiędzy psem i właściciele, których tu nie ująłem, ale to nie istotne. Wychowanie ma decydujący wpływ na relacje w tym np. łatwość dalszego układania. Wychowanie zaczyna się od początku naszej wspólnej z psem bytności.
Obserwowałem malutkiego szczeniaka, który wyprowadzony na dwór w mieście interesował się swoim bezpośrednim otoczeniem, chodnikiem, ścianą, śmieciem na ulicy natomiast nie reagował na pociąganie za smycz. W końcu właścicielka pociągnęła zdecydowanie i szczeniak musiał pójść. Niby nic niezwykłego. Nic się nie stało, ale można chyba zrobić to lepiej.
Mówimy tu o pierwszych spacerach szczeniaka, świeżo po pojawieniu się go w domu.
Po pierwsze dla właścicielki spacer polega na pójściu najprawdopodobniej do parku. Jej wyobrażenie jest takie: wychodzimy i idziemy do parku. Ale dla szczeniaka nic takiego jeszcze nie istnieje. Dla niego jest po prostu nowe miejsce, które pragnie poznać – tak ma zakodowane. Nie ma wizji parku, do którego miałby iść, chodnik przed bramą jest bardzo interesujący i każdy detal kwalifikuje się do rozpoznania. Przecież szczenięta choćby lisków najpierw bawią się przed norą, i wcale nie od razu decydują się na zwiedzanie dalszej okolicy.
Czy nie można poświęcić choćby paru spacerów, żeby malec mógł zaspokoić swoją ciekawość? To sprzyja relacji pies i jego opiekun. Przełamywanie naturalnego zapędu układa relację silniejszego. Na pewno działa. Ale lepiej poczekać. Szczeniak w parku – jak już go do niego zaprowadzimy znajdzie fajniejsze rzeczy niż na ulicy, tam będziemy się z nim bawić, tam spotka inne psy i po bardzo krótkim czasie miejsce przed bramą nie będzie go już interesować (o ile nie ma tam jakiegoś baaardzo interesującego zapachu), i model spaceru „wyjście - droga do parku - spacer właściwy - powrót” będzie dla niego naturalny. I będzie nie tylko nam uległy, ale będzie nam ufał. Spróbujcie spojrzeć w ten sposób na więcej szczenięcych zachowań.
Kristo - 05-06-07 01:27
Możesz podać link do wątku, w którym pisałeś o układaniu szczeniaka?
Chętnie bym poczytał.
Temat żywo mnie interesuje bo od miesiąca tym właśnie się zajmuję duzyzielony i mimo że ogólnie staram się postępować właśnie w duchu wychowawczym opisanym przez Ciebie to nie zawsze mam pewność, że przynosi to najlepsze rezultaty. Chciałem uniknąć całkowicie sytuacji, które mogłyby budzić nieufność czy strach szczeniak wobec mnie ale w praktyce okazuje się to nie takie znów łatwe. Piesio ma swój charakter, który po miesiącu nieźle już z niego "wyłazi" i bardzo chętnie robi tylko to na co ma ochotę. Nie zawsze można znaleźć bodziec pozytywny, żeby zachęcić go do pożądanego zachowania, czasami on po prostu woli np. zostać tam gdzie nie powinien albo robić coś na co nie mogę pozwolić. Wtedy nie widzę innego wyjścia jak konsekwencja i zdecydowanie, które muszę mu okazać nawet jeśli muszę zachęcić go pociągnięciem za smycz. Myślę, że czasami nawet szczeniakowi trzeba jakoś pokazać, jak piszesz " że słuchanie nas jest dobre, a niesłuchanie złe". Chyba nie jestem przekonany do wychowywania zupełnie "bezstresowego" zarówno w przypadku dzieci jak i psów usmiech . Potwierdzałaby to moja najświeższa obserwacja: wczoraj mój pupil był bardzo rozbrykany po zabawie z psami i dziećmi przyjaciół i zaczął zupełnie olewać moje komendy, które wcześniej już świetnie rozumiał (podstawy jak siad, do mnie itp.). Strasznie ciągnął na smyczy i nic absolutnie nie słuchał. W końcu dostał solidny opieprz i zmusiłem go do wykonania siadu. Do końca dnia był nieufny i myślę że odczuwał spory respekt. Ale w efekcie dziś rewelacyjnie zachowywał się na spacerze, świetnie reagował na pozytywne wzmocnienia a nieufność przeszła mu kiedy po pierwszej dobrze wykonanej komendzie wylewnie go pochwaliłem i nagradzałem za dobre zachowania. Mam wrażenie, że teraz jest posłuszniejszy choć już odzyskał swój entuzjazm do psocenia i zabawy to nie waha się jak poprzednio czy zrobić to co mówię czy może da się to zlekceważyć, tylko chętniej się podporządkowuje.
Takie mam spostrzeżenia i odczucia, ale nie jestem żadnym ekspertem i bardzo chętnie poznam opinie na ten temat - temat wczesnego wychowania szczenięcia (mój ma 3 miesiące).
Pozdrawiam
kristinbb - 05-06-07 22:01
Ja też chcę poczytać.
Byłabym bardzo wdzięczna.
To jest taki ważny temat dla mnie, bo Destunia ma prawie 4 miesiace.
mmiodek - 09-06-07 22:49
Wybaczcie, ale po pierwsze nie znajdę swojego dawnego postu, po drugie nie napisałem wtedy jakoś specjalnie więcej na ten temat niż teraz. Po trzecie miałem boksera o bardzo dobrym charakterze i trudno mi dziś powiedzieć, czy było to wynikiem dobrego wychowania, czy taki po prostu był. Pamiętam, że pojawił się problem nie przychodzenia do mnie na spacerach, gdyż otoczenie interesowało go bardziej niż ja... Ale właśnie starałem się rozwiązywać takie problemy bez siły tylko sposobem. Najpierw próbowałem rzucania łańcuszkiem, ale on słabo reagował. Ktoś poradził mi, żeby się schować. I okazało się, ze to jest to. Szczeniak zaczynał mnie szukać, był przestraszony i zaczął sie pilnować. Później działało już warunkowanie pozytywne. Tu uwaga, to nie tak, ze w jakiejś sytuacji, kiedy pies jest czymś np. zainteresowany przywołujemy go i nagradzamy. To właśnie prowokuje sytuację, że pies może dojść do wniosku, ze bardziej opłaca się nie przyjść i zostaje tylko kara... Po prostu bawimy się w wołanie i nagradzanie. Najlepiej w domu, kiedy nie rozpraszają go bodźce konkurujące. I zawsze nagradzamy i chwalimy jednocześnie. Później nagradzamy dopiero po serii komend. Np. przyjście, wykonanie siad i np. daj głos. W każdym razie wyrabiamy odruch warunkowy. Pochwała staje się równoznaczna z nagrodą smakołykiem, a wykonanie komendy przyjemnością.
Nie miałem do czynienia z psem, który się "stawia". Nie chce bawić sie w naukę, nie chce spędzać wspólnie czasu na zabawie. Tu już muszą wypowiedzieć się lepsi znawcy psich charakterów. Jednak zacząłbym od spędzania z psem więcej czasu, siedzenia na podłodze z nim na kolanach, umożliwianiu mu przytulania się, spania przy mnie. Ogólnie stwarzaniu więzi, oswajaniu. Dawaniu smakołyków - ale zawsze (prawie) za coś.
mmiodek - 09-06-07 23:03
A jeśli chodzi o karcenie, to wtedy tego nie znalem, ale chyba dobrze powinno działać w młodym wieku takie karcenie jak suka szczenię, czyli chwycenie za kark i potrząśnięcie. ewentualne podniesienie do góry, to odbiera pewność siebie. I ważne nie traktujemy psa jak przeciwnika. Nie wątpimy, ze kara czy nagroda jest słuszna, nie wątpimy, czy pies "przyjmie" karę. Czy wykona komendę. Nie odpuszczamy jeśli coś jest nie tak. Wzmacniamy nacisk aż uzyskamy wykonanie. Ale nie zawsze mówimy do psa w trybie komendy. Czasem ma to być tylko zachęta. Jeśli mówiłem do psa "ali, chodź no" Albo lekko klepałem sie po nodze, to były tylko zachęty i ich niewykonanie nie było "złe". Kiedy zależało mi na posłuszeństwie wydawałem cichą, ale zdecydowaną komendę - "noga" albo "Ali - do mnie" i wtedy on przychodził. Gdyby nie przyszedł, to po pierwsze bardzo bym się zdziwił, po drugie powtórzyłbym komendę, ale nie odpuściłbym, chyba, ze byłby istotny powód. Istotnym powodem jest np. bliskość innego psa i potencjalny atak. Wtedy nasz pies po prostu nie może wykonać polecenia, a raczej teoretycznie może ale takie postępowanie, takie wychowanie byłoby głupotą z naszej strony.
Kristo - 12-06-07 00:18
Cytat:
Napisane przez mmiodek A jeśli chodzi o karcenie, to wtedy tego nie znalem, ale chyba dobrze powinno działać w młodym wieku takie karcenie jak suka szczenię, czyli chwycenie za kark i potrząśnięcie. Tę metodę staram się właśnie stosować i jak na razie rezultaty są naprawdę dobre usmiech od dłuższego czasu właściwie wogóle nie muszę go karcić wystarcza ostrzejszy ton i spojrzenie, żeby piesio sam skorygował swoje zapędy :veryhappy:
Cytat:
Napisane przez mmiodek Kiedy zależało mi na posłuszeństwie wydawałem cichą, ale zdecydowaną komendę - "noga" albo "Ali - do mnie" i wtedy on przychodził. Gdyby nie przyszedł, to po pierwsze bardzo bym się zdziwił, po drugie powtórzyłbym komendę, ale nie odpuściłbym, chyba, ze byłby istotny powód. No właśnie, to sytuacja nie przyjścia na komendę jest dużo trudniejsza niż oduczenie czegoś niewłaściwego. Wszystkie poradniki mówią o tym, że psa który przyjdzie na wołanie (nawet z potężnym ociąganiem) nie należy karcić.
Ma to swoje oczywiste uzasadnienie. Zatem jak zdyscyplinować psiuna, który doskonale wie o co chodzi jak go wołam (bo zwykle świetnie reaguje na przywołania) ale tak się czymś zafascynował (inny piesek, miły człowiek) że ignoruje jakiś czas albo wogóle komendę "do mnie" ? Piszesz, że byś w takiej sytuacji psu nie odpuścił. A konkretnie na czym by to polegało? Bo waham się czy powinienem wołać go do skutku (może wcale nie przyjść) czy jakoś fizycznie zainterweniować (tylko jak? - nie chcę żeby zaczął mi uciekać dla zabawy albo ze strachu)?
Teoria jest taka, że powinienem być dla psa bardziej atrakcyjny niż bodźce rozpraszające, tylko nie zawsze to jest możliwe bo dla psa w tym wieku bardzo pociągające jest wszystko co nowe a mnie ma na codzień :)
Jak Wy sobie z tym radzicie?
@ mmiodek
A w ogóle to dzięki za odpowiedzi :cheerful:
Pozdrawiam
Krzysiek z Brego
ALDONA - 12-06-07 13:18
Bardzo mi sie podoba mmiodek twoje podejście do sprawy :)
szkoda ze wiekszosci ludzi takie "drobnostki" umykają..:)
Kristo, komende możesz powtórzyc, ale nie możesz jej powtarzać jej w nieskończoność, bo uczysz w ten sposób psa ,że moze ja ignorować, krótko mówiąc "palisz ją"
Jeżeli nie masz penosci ze pies wykona dana komendę , to lepiej jej nie wydawaj ;)
Justine - 12-06-07 14:24
Cytat:
Napisane przez Kristo Teoria jest taka, że powinienem być dla psa bardziej atrakcyjny niż bodźce rozpraszające, tylko nie zawsze to jest możliwe bo dla psa w tym wieku bardzo pociągające jest wszystko co nowe a mnie ma na codzień :)
Jak Wy sobie z tym radzicie?
Noś przy sobie coś co dla psa jest bardzo ważne, np.ulubiona zabawka, smakołyki, ja noszę smakołyki, za każdym razem gdy Arashi zawróci przywołana dostaje smakołyk, najpierw to były ćwiczenia bez bodźców rozpraszających (inne psy, zabawa z ludźmi, coś ciekawego ładnie pachnącego) najpierw możesz to ćwiczyć w domu, siedząc w np. w kuchni przywołujesz do siebie psa, dajesz mu nagrodę za to że przyszedł, i bardzo go chwalisz, i się cieszysz, potem jak za każdym razem już będzie reagował powoli dawać smakołyk co drugi-trzeci raz (ważne by to ćwiczenie było powtarzane co jakiś czas, nie do znudzenia, bo pies się zniechęci, 4-6 razy dziennie myślę że wystarczy, ale codziennie), potem możesz powtarzać to przez jakiś czas na dworzu na znanym terenie, potem przy rodzinie która na pewno uwielbia głaskać :), potem przy innych psach, potem na innym terenie, przy ludziach itp,itd
Każdy pies na swój osobisty sposób się uczy, nie ma dwóch takich samych psów, tak samo jak nie ma dwóch takich samych ludzi, ważne żeby to zapamiętać, bo powielanie czyjegoś sposobu, który przyniósł pozytywny efekt, nie zawsze daje nam gwarancję powodzenia, a może przynieść szkody.
Jedna ważna rzecz, którą uzmysłowiły mi moje "dziewczyny" (moja bernardynka, i buldog angielski) to, to że każda jest inna, i to co działa na Irys, nie koniecznie działa na Arashi, kiedy mała do nas dotarła, musiałam wymyślić swój indywidualny sposób na tą bestię :laughing: , bo żaden sposób przetestowany na starszej, nie działał w taki sam sposób na młodszą, więc podstawa to OBSERWACJA, I ANALIZA własnego psa, każdy właściciel po trochu musi być psim psychologiem, rodzicem, i przyjacielem, to bardzo trudne zadanie ponieważ różni nas wiele rzeczy, ale przy odrobinie chęci, samozaparcia, i dużej dozie miłości wszystko jest do wykonania.
Powodzenia! :thumbsup:
mmiodek - 12-06-07 16:36
Trzeba rozróżnić, na jakim etapie szkolenia jesteśmy. Jeśli to są początki, a pies nie przychodzi w sytuacji realnej, to odpuszczam, i pamiętam, że muszę porządnie potrenować. Jeśli pies jest już wyszkolony, dobrze wiem, ze on wie itd. to jakby nie przyszedł, to najpierw bym się jak to już mówiłem zdziwił, potem wydałbym komendę ostrym tonem, a jakby nie pomogło, to bym do niego poszedł. Ali nie uciekał przede mną nawet jak szedłem go skarcić. Byłoby to szarpnięcie za kark, lub zdzielenie smyczą (nie za mocne ale jednak) Kara musi być jednak sprawiedliwa, zrozumiała dla psa i akceptowana. Następnie krótko bym go przećwiczył - kilka prostych komend (np. siad, waruj, siad, wstań) po czym pochwaliłbym i zaznaczył, ze już jest wszystko ok. Nie namawiam, do bicia psa szczególnie młodego. Ja po prostu tak kiedyś robiłem, naczytałem się że nie należy stosować kar, tylko nagrody, i praktycznie w wieku szczenięcym tak było, jednak w zetknięciu z realem jakoś tak się ukształtowało, że kary poszły w użycie. Ale naprawdę rzadko. Najczęściej w przypadku nieposłuszeństwa związanego z agresją do innych psów, ale też np. przy zżeraniu paskudztw. Zawsze kara była natychmiastowa. Nigdy po przyjściu na zawołanie, czy po innej poprawnie wykonanej komendzie.
mmiodek - 13-06-07 15:34
A w ogóle Ali był bardzo fajnym psem, dobrym, posłusznym i sądzę, że on był lepszym psem, niż ja panem... szczególnie w późniejszym okresie, kiedy studia, potem praca i inne sprawy odsuwały go na dalszy plan... Myślę też że w jego przypadku, choć był moim osobistym psem i przyjacielem, to jednak cała rodzina uczestniczyła w wychowaniu i przyczyniła sie pozytywnie do ukształtowania charakteru i relacji z innymi ludźmi.
Paula_ - 17-06-07 18:45
@mmiodek bardzo mi sie podoba Twoje podejscie wychowawcze do psow !
Ja wychodze z zalozenia ze co pies to charakter i nie ma tak naprawde jednej sprawdzonej metody na psa ! Liczy sie pomysl i sposob na kazdego pupila !Inaczej nalezy postepowac z psem agresywnym z tchorzostwa a inaczej z psem agresywnym dominujacym ! Jestem za rozdrabnianiem i rozkladaniem psiego charakteru na kawaleczki w tym tkwi metoda ! Szczeniaka uczymy sie juz od pierwszego dnia obserwacja jego zachowan wiele nam o nim jest w stanie powiedziec.Tego okresu w zyciu szczeniaka nie mozemy przeoczyc bo wedlug mnie to zaowocuje problemami wychowawczymi w niedalekiej przyszlosci !
Ja z moim psem wypracowalam fajna metoda ale caly czas sie jego ucze bo pies jak i czlowiek sie zmienia.Zwlaszcza ze rozne wydarzenia maja miejsce w zyciu kazdego psa.Nie wyobrazam sobie zeby robic cokolwiek z psem na sile.Trzeba wyczuc nastroj i humor czworonoga nie kazda chwila jest dobra np na nauke czegos nowego i nieporozumieniem jest zmuszac psa do czegos czego pies nie czuje w danej chwili.Jestem za tym aby pies poza tym ze nas slucha i wykonuje nasze polecenia wiedzial to ze moze liczyc na szacunek z naszej strony.Wiele razy bylam swiadkiem sytuacji gdzie wlasciel sila ciagnal psa przez kaluze i za nic nie chcial zrozumiec ze robi zle ! Wedlug mnie wiele ludzi za wszelka cene chce postawic na swoim a to nie zawsze wychodzi nam i naszemu psu na korzysc !Sami sobie szkodzimy i burzymy wiez jaka juz od pierwszego dnia wywiazuje sie miedzy nami a psem ! Smakolyki czy pozytywne badzce sa naszym sprzymierzencem dlatego najlepiej skupic sie na tym aby pies kojarzyl nas zawsze pozytywnie ! Bo nasz upor czy zawzietosc nie ma nic wspolnego z konsekwencja czy stanowczoscia troche serca i sposobu rozwiaze kazdy problem !
Przeciez to my jestesmy od tego aby szczeniaka nauczyc swiata i kazdy dzien spedzony ze szczeniakiem poza domem nalezy przemyslec : dzis jest dzien na to czy tamto wtedy uniknie sie niepotrzebnego szarpania czy krzyku ! Ja pamietam jak odhaczalam kazdy dzien i starala sie kazdego dnia pokazywac mojemu psu cos nowego ! Wiele razy zatrzymywalam sie w miejscu gdy on nie bardzo wiedzial o co chodzi i nie bylam zla na jego calkiem naturalne rekacje ! Sztuka jest tylko odpowiednio zareagowac w danej sytuacji !To ze popelniamy bledy to rzecz ludzka ale w naturze czloweka lezy tez ich rozwiazywanie :D dlatego najfajniej by bylo zeby sie czegos uczyc od innych i nie tkwic w bledzie ! Bo takie podejscie to juz zupelna katastrofa ...
Fajny temat mam nadzieje ze jeszcze cos nam napiszesz ;) ja z mila checia poczytam i naucze sie czegos nowego !
kristinbb - 18-06-07 12:04
Tak fajnie się czyta o szacunku do psa , też tak robię jak Ty @Paula.
Ja ostatnio rozmawiałam z panem , ktoremu podobała się Desta i oznajmił mi ,że jemu też by się przydało,żeby coś mu po ogrodzie biegało.:eye-popping:
Ręce opadają i później to coś wyląduje na ulicy....
Mam nadzieję,że mu to wyperswadowałam.zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl reyes.pev.pl
mmiodek - 03-06-07 13:21
Pierwsze dni szczeniaka w domu - wychowanie
Chcę poruszyć temat dość banalny, ale akurat miałem taką obserwację na mieście i stwierdziłem, że muszę coś napisać. Pisałem już kiedyś, że dzielę „układanie” psa na dwa etapy: „wychowanie” i „tresura”. Wychowanie polega na wychowaniu… nauczeniu szczeniaka, że może nam zaufać, że zaspokajamy jego potrzeby, że słuchanie nas jest dobre, a niesłuchanie złe. Tresura – wiadomo – nauka komend. Na pewno są jeszcze inne sprawy pomiędzy psem i właściciele, których tu nie ująłem, ale to nie istotne. Wychowanie ma decydujący wpływ na relacje w tym np. łatwość dalszego układania. Wychowanie zaczyna się od początku naszej wspólnej z psem bytności.
Obserwowałem malutkiego szczeniaka, który wyprowadzony na dwór w mieście interesował się swoim bezpośrednim otoczeniem, chodnikiem, ścianą, śmieciem na ulicy natomiast nie reagował na pociąganie za smycz. W końcu właścicielka pociągnęła zdecydowanie i szczeniak musiał pójść. Niby nic niezwykłego. Nic się nie stało, ale można chyba zrobić to lepiej.
Mówimy tu o pierwszych spacerach szczeniaka, świeżo po pojawieniu się go w domu.
Po pierwsze dla właścicielki spacer polega na pójściu najprawdopodobniej do parku. Jej wyobrażenie jest takie: wychodzimy i idziemy do parku. Ale dla szczeniaka nic takiego jeszcze nie istnieje. Dla niego jest po prostu nowe miejsce, które pragnie poznać – tak ma zakodowane. Nie ma wizji parku, do którego miałby iść, chodnik przed bramą jest bardzo interesujący i każdy detal kwalifikuje się do rozpoznania. Przecież szczenięta choćby lisków najpierw bawią się przed norą, i wcale nie od razu decydują się na zwiedzanie dalszej okolicy.
Czy nie można poświęcić choćby paru spacerów, żeby malec mógł zaspokoić swoją ciekawość? To sprzyja relacji pies i jego opiekun. Przełamywanie naturalnego zapędu układa relację silniejszego. Na pewno działa. Ale lepiej poczekać. Szczeniak w parku – jak już go do niego zaprowadzimy znajdzie fajniejsze rzeczy niż na ulicy, tam będziemy się z nim bawić, tam spotka inne psy i po bardzo krótkim czasie miejsce przed bramą nie będzie go już interesować (o ile nie ma tam jakiegoś baaardzo interesującego zapachu), i model spaceru „wyjście - droga do parku - spacer właściwy - powrót” będzie dla niego naturalny. I będzie nie tylko nam uległy, ale będzie nam ufał. Spróbujcie spojrzeć w ten sposób na więcej szczenięcych zachowań.
Kristo - 05-06-07 01:27
Możesz podać link do wątku, w którym pisałeś o układaniu szczeniaka?
Chętnie bym poczytał.
Temat żywo mnie interesuje bo od miesiąca tym właśnie się zajmuję duzyzielony i mimo że ogólnie staram się postępować właśnie w duchu wychowawczym opisanym przez Ciebie to nie zawsze mam pewność, że przynosi to najlepsze rezultaty. Chciałem uniknąć całkowicie sytuacji, które mogłyby budzić nieufność czy strach szczeniak wobec mnie ale w praktyce okazuje się to nie takie znów łatwe. Piesio ma swój charakter, który po miesiącu nieźle już z niego "wyłazi" i bardzo chętnie robi tylko to na co ma ochotę. Nie zawsze można znaleźć bodziec pozytywny, żeby zachęcić go do pożądanego zachowania, czasami on po prostu woli np. zostać tam gdzie nie powinien albo robić coś na co nie mogę pozwolić. Wtedy nie widzę innego wyjścia jak konsekwencja i zdecydowanie, które muszę mu okazać nawet jeśli muszę zachęcić go pociągnięciem za smycz. Myślę, że czasami nawet szczeniakowi trzeba jakoś pokazać, jak piszesz " że słuchanie nas jest dobre, a niesłuchanie złe". Chyba nie jestem przekonany do wychowywania zupełnie "bezstresowego" zarówno w przypadku dzieci jak i psów usmiech . Potwierdzałaby to moja najświeższa obserwacja: wczoraj mój pupil był bardzo rozbrykany po zabawie z psami i dziećmi przyjaciół i zaczął zupełnie olewać moje komendy, które wcześniej już świetnie rozumiał (podstawy jak siad, do mnie itp.). Strasznie ciągnął na smyczy i nic absolutnie nie słuchał. W końcu dostał solidny opieprz i zmusiłem go do wykonania siadu. Do końca dnia był nieufny i myślę że odczuwał spory respekt. Ale w efekcie dziś rewelacyjnie zachowywał się na spacerze, świetnie reagował na pozytywne wzmocnienia a nieufność przeszła mu kiedy po pierwszej dobrze wykonanej komendzie wylewnie go pochwaliłem i nagradzałem za dobre zachowania. Mam wrażenie, że teraz jest posłuszniejszy choć już odzyskał swój entuzjazm do psocenia i zabawy to nie waha się jak poprzednio czy zrobić to co mówię czy może da się to zlekceważyć, tylko chętniej się podporządkowuje.
Takie mam spostrzeżenia i odczucia, ale nie jestem żadnym ekspertem i bardzo chętnie poznam opinie na ten temat - temat wczesnego wychowania szczenięcia (mój ma 3 miesiące).
Pozdrawiam
kristinbb - 05-06-07 22:01
Ja też chcę poczytać.
Byłabym bardzo wdzięczna.
To jest taki ważny temat dla mnie, bo Destunia ma prawie 4 miesiace.
mmiodek - 09-06-07 22:49
Wybaczcie, ale po pierwsze nie znajdę swojego dawnego postu, po drugie nie napisałem wtedy jakoś specjalnie więcej na ten temat niż teraz. Po trzecie miałem boksera o bardzo dobrym charakterze i trudno mi dziś powiedzieć, czy było to wynikiem dobrego wychowania, czy taki po prostu był. Pamiętam, że pojawił się problem nie przychodzenia do mnie na spacerach, gdyż otoczenie interesowało go bardziej niż ja... Ale właśnie starałem się rozwiązywać takie problemy bez siły tylko sposobem. Najpierw próbowałem rzucania łańcuszkiem, ale on słabo reagował. Ktoś poradził mi, żeby się schować. I okazało się, ze to jest to. Szczeniak zaczynał mnie szukać, był przestraszony i zaczął sie pilnować. Później działało już warunkowanie pozytywne. Tu uwaga, to nie tak, ze w jakiejś sytuacji, kiedy pies jest czymś np. zainteresowany przywołujemy go i nagradzamy. To właśnie prowokuje sytuację, że pies może dojść do wniosku, ze bardziej opłaca się nie przyjść i zostaje tylko kara... Po prostu bawimy się w wołanie i nagradzanie. Najlepiej w domu, kiedy nie rozpraszają go bodźce konkurujące. I zawsze nagradzamy i chwalimy jednocześnie. Później nagradzamy dopiero po serii komend. Np. przyjście, wykonanie siad i np. daj głos. W każdym razie wyrabiamy odruch warunkowy. Pochwała staje się równoznaczna z nagrodą smakołykiem, a wykonanie komendy przyjemnością.
Nie miałem do czynienia z psem, który się "stawia". Nie chce bawić sie w naukę, nie chce spędzać wspólnie czasu na zabawie. Tu już muszą wypowiedzieć się lepsi znawcy psich charakterów. Jednak zacząłbym od spędzania z psem więcej czasu, siedzenia na podłodze z nim na kolanach, umożliwianiu mu przytulania się, spania przy mnie. Ogólnie stwarzaniu więzi, oswajaniu. Dawaniu smakołyków - ale zawsze (prawie) za coś.
mmiodek - 09-06-07 23:03
A jeśli chodzi o karcenie, to wtedy tego nie znalem, ale chyba dobrze powinno działać w młodym wieku takie karcenie jak suka szczenię, czyli chwycenie za kark i potrząśnięcie. ewentualne podniesienie do góry, to odbiera pewność siebie. I ważne nie traktujemy psa jak przeciwnika. Nie wątpimy, ze kara czy nagroda jest słuszna, nie wątpimy, czy pies "przyjmie" karę. Czy wykona komendę. Nie odpuszczamy jeśli coś jest nie tak. Wzmacniamy nacisk aż uzyskamy wykonanie. Ale nie zawsze mówimy do psa w trybie komendy. Czasem ma to być tylko zachęta. Jeśli mówiłem do psa "ali, chodź no" Albo lekko klepałem sie po nodze, to były tylko zachęty i ich niewykonanie nie było "złe". Kiedy zależało mi na posłuszeństwie wydawałem cichą, ale zdecydowaną komendę - "noga" albo "Ali - do mnie" i wtedy on przychodził. Gdyby nie przyszedł, to po pierwsze bardzo bym się zdziwił, po drugie powtórzyłbym komendę, ale nie odpuściłbym, chyba, ze byłby istotny powód. Istotnym powodem jest np. bliskość innego psa i potencjalny atak. Wtedy nasz pies po prostu nie może wykonać polecenia, a raczej teoretycznie może ale takie postępowanie, takie wychowanie byłoby głupotą z naszej strony.
Kristo - 12-06-07 00:18
Cytat:
Napisane przez mmiodek A jeśli chodzi o karcenie, to wtedy tego nie znalem, ale chyba dobrze powinno działać w młodym wieku takie karcenie jak suka szczenię, czyli chwycenie za kark i potrząśnięcie. Tę metodę staram się właśnie stosować i jak na razie rezultaty są naprawdę dobre usmiech od dłuższego czasu właściwie wogóle nie muszę go karcić wystarcza ostrzejszy ton i spojrzenie, żeby piesio sam skorygował swoje zapędy :veryhappy:
Cytat:
Napisane przez mmiodek Kiedy zależało mi na posłuszeństwie wydawałem cichą, ale zdecydowaną komendę - "noga" albo "Ali - do mnie" i wtedy on przychodził. Gdyby nie przyszedł, to po pierwsze bardzo bym się zdziwił, po drugie powtórzyłbym komendę, ale nie odpuściłbym, chyba, ze byłby istotny powód. No właśnie, to sytuacja nie przyjścia na komendę jest dużo trudniejsza niż oduczenie czegoś niewłaściwego. Wszystkie poradniki mówią o tym, że psa który przyjdzie na wołanie (nawet z potężnym ociąganiem) nie należy karcić.
Ma to swoje oczywiste uzasadnienie. Zatem jak zdyscyplinować psiuna, który doskonale wie o co chodzi jak go wołam (bo zwykle świetnie reaguje na przywołania) ale tak się czymś zafascynował (inny piesek, miły człowiek) że ignoruje jakiś czas albo wogóle komendę "do mnie" ? Piszesz, że byś w takiej sytuacji psu nie odpuścił. A konkretnie na czym by to polegało? Bo waham się czy powinienem wołać go do skutku (może wcale nie przyjść) czy jakoś fizycznie zainterweniować (tylko jak? - nie chcę żeby zaczął mi uciekać dla zabawy albo ze strachu)?
Teoria jest taka, że powinienem być dla psa bardziej atrakcyjny niż bodźce rozpraszające, tylko nie zawsze to jest możliwe bo dla psa w tym wieku bardzo pociągające jest wszystko co nowe a mnie ma na codzień :)
Jak Wy sobie z tym radzicie?
@ mmiodek
A w ogóle to dzięki za odpowiedzi :cheerful:
Pozdrawiam
Krzysiek z Brego
ALDONA - 12-06-07 13:18
Bardzo mi sie podoba mmiodek twoje podejście do sprawy :)
szkoda ze wiekszosci ludzi takie "drobnostki" umykają..:)
Kristo, komende możesz powtórzyc, ale nie możesz jej powtarzać jej w nieskończoność, bo uczysz w ten sposób psa ,że moze ja ignorować, krótko mówiąc "palisz ją"
Jeżeli nie masz penosci ze pies wykona dana komendę , to lepiej jej nie wydawaj ;)
Justine - 12-06-07 14:24
Cytat:
Napisane przez Kristo Teoria jest taka, że powinienem być dla psa bardziej atrakcyjny niż bodźce rozpraszające, tylko nie zawsze to jest możliwe bo dla psa w tym wieku bardzo pociągające jest wszystko co nowe a mnie ma na codzień :)
Jak Wy sobie z tym radzicie?
Noś przy sobie coś co dla psa jest bardzo ważne, np.ulubiona zabawka, smakołyki, ja noszę smakołyki, za każdym razem gdy Arashi zawróci przywołana dostaje smakołyk, najpierw to były ćwiczenia bez bodźców rozpraszających (inne psy, zabawa z ludźmi, coś ciekawego ładnie pachnącego) najpierw możesz to ćwiczyć w domu, siedząc w np. w kuchni przywołujesz do siebie psa, dajesz mu nagrodę za to że przyszedł, i bardzo go chwalisz, i się cieszysz, potem jak za każdym razem już będzie reagował powoli dawać smakołyk co drugi-trzeci raz (ważne by to ćwiczenie było powtarzane co jakiś czas, nie do znudzenia, bo pies się zniechęci, 4-6 razy dziennie myślę że wystarczy, ale codziennie), potem możesz powtarzać to przez jakiś czas na dworzu na znanym terenie, potem przy rodzinie która na pewno uwielbia głaskać :), potem przy innych psach, potem na innym terenie, przy ludziach itp,itd
Każdy pies na swój osobisty sposób się uczy, nie ma dwóch takich samych psów, tak samo jak nie ma dwóch takich samych ludzi, ważne żeby to zapamiętać, bo powielanie czyjegoś sposobu, który przyniósł pozytywny efekt, nie zawsze daje nam gwarancję powodzenia, a może przynieść szkody.
Jedna ważna rzecz, którą uzmysłowiły mi moje "dziewczyny" (moja bernardynka, i buldog angielski) to, to że każda jest inna, i to co działa na Irys, nie koniecznie działa na Arashi, kiedy mała do nas dotarła, musiałam wymyślić swój indywidualny sposób na tą bestię :laughing: , bo żaden sposób przetestowany na starszej, nie działał w taki sam sposób na młodszą, więc podstawa to OBSERWACJA, I ANALIZA własnego psa, każdy właściciel po trochu musi być psim psychologiem, rodzicem, i przyjacielem, to bardzo trudne zadanie ponieważ różni nas wiele rzeczy, ale przy odrobinie chęci, samozaparcia, i dużej dozie miłości wszystko jest do wykonania.
Powodzenia! :thumbsup:
mmiodek - 12-06-07 16:36
Trzeba rozróżnić, na jakim etapie szkolenia jesteśmy. Jeśli to są początki, a pies nie przychodzi w sytuacji realnej, to odpuszczam, i pamiętam, że muszę porządnie potrenować. Jeśli pies jest już wyszkolony, dobrze wiem, ze on wie itd. to jakby nie przyszedł, to najpierw bym się jak to już mówiłem zdziwił, potem wydałbym komendę ostrym tonem, a jakby nie pomogło, to bym do niego poszedł. Ali nie uciekał przede mną nawet jak szedłem go skarcić. Byłoby to szarpnięcie za kark, lub zdzielenie smyczą (nie za mocne ale jednak) Kara musi być jednak sprawiedliwa, zrozumiała dla psa i akceptowana. Następnie krótko bym go przećwiczył - kilka prostych komend (np. siad, waruj, siad, wstań) po czym pochwaliłbym i zaznaczył, ze już jest wszystko ok. Nie namawiam, do bicia psa szczególnie młodego. Ja po prostu tak kiedyś robiłem, naczytałem się że nie należy stosować kar, tylko nagrody, i praktycznie w wieku szczenięcym tak było, jednak w zetknięciu z realem jakoś tak się ukształtowało, że kary poszły w użycie. Ale naprawdę rzadko. Najczęściej w przypadku nieposłuszeństwa związanego z agresją do innych psów, ale też np. przy zżeraniu paskudztw. Zawsze kara była natychmiastowa. Nigdy po przyjściu na zawołanie, czy po innej poprawnie wykonanej komendzie.
mmiodek - 13-06-07 15:34
A w ogóle Ali był bardzo fajnym psem, dobrym, posłusznym i sądzę, że on był lepszym psem, niż ja panem... szczególnie w późniejszym okresie, kiedy studia, potem praca i inne sprawy odsuwały go na dalszy plan... Myślę też że w jego przypadku, choć był moim osobistym psem i przyjacielem, to jednak cała rodzina uczestniczyła w wychowaniu i przyczyniła sie pozytywnie do ukształtowania charakteru i relacji z innymi ludźmi.
Paula_ - 17-06-07 18:45
@mmiodek bardzo mi sie podoba Twoje podejscie wychowawcze do psow !
Ja wychodze z zalozenia ze co pies to charakter i nie ma tak naprawde jednej sprawdzonej metody na psa ! Liczy sie pomysl i sposob na kazdego pupila !Inaczej nalezy postepowac z psem agresywnym z tchorzostwa a inaczej z psem agresywnym dominujacym ! Jestem za rozdrabnianiem i rozkladaniem psiego charakteru na kawaleczki w tym tkwi metoda ! Szczeniaka uczymy sie juz od pierwszego dnia obserwacja jego zachowan wiele nam o nim jest w stanie powiedziec.Tego okresu w zyciu szczeniaka nie mozemy przeoczyc bo wedlug mnie to zaowocuje problemami wychowawczymi w niedalekiej przyszlosci !
Ja z moim psem wypracowalam fajna metoda ale caly czas sie jego ucze bo pies jak i czlowiek sie zmienia.Zwlaszcza ze rozne wydarzenia maja miejsce w zyciu kazdego psa.Nie wyobrazam sobie zeby robic cokolwiek z psem na sile.Trzeba wyczuc nastroj i humor czworonoga nie kazda chwila jest dobra np na nauke czegos nowego i nieporozumieniem jest zmuszac psa do czegos czego pies nie czuje w danej chwili.Jestem za tym aby pies poza tym ze nas slucha i wykonuje nasze polecenia wiedzial to ze moze liczyc na szacunek z naszej strony.Wiele razy bylam swiadkiem sytuacji gdzie wlasciel sila ciagnal psa przez kaluze i za nic nie chcial zrozumiec ze robi zle ! Wedlug mnie wiele ludzi za wszelka cene chce postawic na swoim a to nie zawsze wychodzi nam i naszemu psu na korzysc !Sami sobie szkodzimy i burzymy wiez jaka juz od pierwszego dnia wywiazuje sie miedzy nami a psem ! Smakolyki czy pozytywne badzce sa naszym sprzymierzencem dlatego najlepiej skupic sie na tym aby pies kojarzyl nas zawsze pozytywnie ! Bo nasz upor czy zawzietosc nie ma nic wspolnego z konsekwencja czy stanowczoscia troche serca i sposobu rozwiaze kazdy problem !
Przeciez to my jestesmy od tego aby szczeniaka nauczyc swiata i kazdy dzien spedzony ze szczeniakiem poza domem nalezy przemyslec : dzis jest dzien na to czy tamto wtedy uniknie sie niepotrzebnego szarpania czy krzyku ! Ja pamietam jak odhaczalam kazdy dzien i starala sie kazdego dnia pokazywac mojemu psu cos nowego ! Wiele razy zatrzymywalam sie w miejscu gdy on nie bardzo wiedzial o co chodzi i nie bylam zla na jego calkiem naturalne rekacje ! Sztuka jest tylko odpowiednio zareagowac w danej sytuacji !To ze popelniamy bledy to rzecz ludzka ale w naturze czloweka lezy tez ich rozwiazywanie :D dlatego najfajniej by bylo zeby sie czegos uczyc od innych i nie tkwic w bledzie ! Bo takie podejscie to juz zupelna katastrofa ...
Fajny temat mam nadzieje ze jeszcze cos nam napiszesz ;) ja z mila checia poczytam i naucze sie czegos nowego !
kristinbb - 18-06-07 12:04
Tak fajnie się czyta o szacunku do psa , też tak robię jak Ty @Paula.
Ja ostatnio rozmawiałam z panem , ktoremu podobała się Desta i oznajmił mi ,że jemu też by się przydało,żeby coś mu po ogrodzie biegało.:eye-popping:
Ręce opadają i później to coś wyląduje na ulicy....
Mam nadzieję,że mu to wyperswadowałam.