Lęk albo złość CHYBA bez przyczyny.
bruder - 10-04-07 16:21
Lęk albo złość CHYBA bez przyczyny.
Mój pies panicznie boi sie jazdy samochodem już na sam widok otwieranego bagarznika dostaje szału do weta jechał tylko raz:Na szczepienie ale był wtedy malutki i nic go nie zabolało bo wet do niego mówił.Co zrobić żeby przestał się bać jazdy samochodem (chciałabym go gdzieś zabrać żeby się wybiegał)
1próba: Na głodniaka o pierwszej pełna miska karmy szyneczki kiełbaski -nie rusza go to oblizuje się tylko i szczeka zebym mu dała.
2próba: Duża kość na końcu bagażnika- wskakuje przednimi łapami tylnymi nie może,a może nie chce?
3.Próba udawanie ze jes tam naprawde wygodnie -robi obrażonom mine i szczeka.
Szukałam jakiejś deski żeby sobie po niej wszedł ale niemam takiej szerokiej.
benia-b - 10-04-07 18:52
Jak dobrze doczytałam masz barneńczyka 3 latka dysplastyka?
Jesli pies przez ostatnie lata nie siedział w samochodzie-musi sie przyzwyczaic. Spróbuj najpierw zamiast do bagażnika , nauczyc go wchodzić na tylne siedzenie-jest niżej i łatwiej. Najlepsze łapówki do nauki to surowe mieso-bo zje i sladu nie ma-chociaz kośc to też dobry pomysł, jesli nie masz nic przeciwko ślinie na tylnym siedzeniuduzyzielony..Posiedźcie w środku, nakarm go pogłaszcz, pozachwycaj się i wcale nie musicie od razu wyruszać-wyjdżcie i przećwiczcie znowu wchodzenie.
Nie przejmuj się tym, ze do bagażnika wchodza tylko dwie przednie łapy, a reszta pozostaje poza-jest możliwośc, że ma to zwiazek z dysplazja, być może czuje jakis dyskomfort i nie pozwala mu on na całkowite umiejscowienie swojego ciałka w samochodzie, a być może wcale mu się nie chce tam wskoczyć, bo niby dlaczego ma mu się chcieć? Nie wie jeszcze, że jazda samochodem to przyjemnośc, bo skończy się spacerkiem...
Ja mam dwa dysplastyki-jeżdżą samochodem często- ale obydwa musze podsadzać kiedy jeżdzimy w bagazniku-dwie łapy wchodzą-reszta nie..-więc obejmuje brzuch i wtrabiam je do srodka..
Na siedzeniu jest o wiele lepiej-chociaz nie zawsze potrafią same wejsc tylnymi łapkami(przynajmniej jeden)..-i nie ma to związku z tym, ze nie lubią-ale z tym, że nie potrafią-doopka ciąży..
Smoczyca - 10-04-07 23:56
Ja z moim kaukazem jak jade do weta to tylko na tylnym siedzeniu i zazwyczaj po podaniu czegoś na uspokojenie. Mój się troche boi że go chcemy gdzieś wywieść bo jak go kupiłam miał 5 miesięcy i pamięta podróż. A co do jazdy samochodem to wcale się nie dziwie że nie lubi. Im większy pies tym większa siła nim rzuca po samochodzie .A i czasem zdarzają się psy z chorobą lokomocyjną
benia-b - 11-04-07 07:34
Smoczyca-ale ten pies nie siedział w samochodzi od kilku lat, wiec nie ma , że nie lubi, tylko nieprzyzwyczajony.. a psa w samochodzi mozna przypiąc pasami- chociaz u mnie to niepotrzebne, bo nie jade z psami na raid i nie fruwaja po aucie.puszczajacyoczko Z jednym psem problem mniejszy-bo wydajesz komende waruj i spi na tylnym siedzeniu..
Do wszystkiego psa można przyzwyczaić-tylko konsekwentnie i powoli..
rossa - 11-04-07 11:23
A ja nie miałam takiego problemu, a teraz niestety MAM!:melting: Przez prawie 3 lata moja bernardynka bez problemu wchodziła do samochodu , a od lata ubiegłego roku za żadne skarby ( pisałam już o tym na bernardynach). Z tym że ona bez problemu podchodzi do samochodu , wtyka głowę do środka ,węszy, gdy wie że nie będę próbowała jej wsadzić. Próbowałam ze smakołykami , myślałm że się zbliży , może będzie próbowała wejść , a ja wtedy tylko tak po podwórku się z nia przejadę , zeby pokazać ze to nic strasznego ........nie wiem skąd , ale od razu wyczuła co ja sobie planuję , zignorowała smakołyki i to nawet te za które dałaby się w innej sytuacji "pokroić":crazy2:
Niedawno rozłożylismy siedzenia , wszystko przygotowaliśmy żeby miała jak najwięcej miejsca i w 3 osoby wsadziliśmy ja do samochodu wbrew jej woli , ale .....szybko ja wypuściliśmy bo zaczeła się trząść , dyszeć, miala prawie obłęd w oczach , tak była przerażona, że obawiałam się że może dostać zawału , po wyjściu poleciała cała roztrzęsiona i zaczeła żreć trawę jak opętana :melting: .
Dodam jeszcze że wszelkie przejazdy odbywały się spokojnie , nie było w/g mnie żadnych sytuacji , które mogłyby ja wystraszyć, więc nie mam pojęcia co się stało że tak się boi:melting:
A żeby było jeszcze ciekawiej , to w końcu poprosiliśmy sąsiada , zeby nas zawiózł do weta, no i się okazało że do jego samochodu wejdzie, przynajmniej w ubiegłym roku wchodziła , aż się boję co będzie w tym roku , jesli zajdzie taka potrzeba i trzeba będzie pojechac do weta a ona też dostanie trzęsawki.
Podejmuję rózne próby oswojenia jej z samochodem , chociaż to złe określenie , bo samochód dla niej to nic nowego ,zostawiam otwarty samochód , żeby mogła sobie posprawdzać , wsiadam i czekam może zechce wejść a chociazby ryjka wsadzić po smakołyka i .....klapa na calej linii :crazy2: :crazy2: po prostu CZUJE o co mi chodzi :melting:, nawet się nie zblizy do samochodu , ucieka jak najdalej:melting: Gdy np przyjeżdżam z zakupów lub wyjeżdżam ,to ona jest pierwsza przy mnie i wtyka ryjka tam gdzie nie trzeba :melting: i gluci:crazy2:
Dodam jeszcze , że w czasie gdy jeździła sam. zawsze ktoś , tzn. mąż z nią z tyłu siedział wciśnięty i przytrzymywał żeby np. na zakrętach jej nie " rzucało"
Może i mi ktoś podpowie co zrobić żeby to sie zmieniło i czy wogóle jest to możliwe , bo ja , patrząc jak ona się zachowuje mam wątpliwości :melting:
pozdrawiam
benia-b - 11-04-07 12:42
Rossa- z tego co opisujesz suśka boi się tylko własnego samochodu-znaczy podczas ostatniej podróży cos musiało się stać..
Musiało byc jakies zdarzenie, coś, co ja wystraszyło, zniecheciło.. Domysłów może byc wiele-jechałyście mogła gdzies w oddali strzelić petarda, mógł ja wystraszyć pies, mogła usiąsc niefortunnie na łapę i ją zabolało-jakiś powód jednak istnieje. Spróbuj skontaktowac się z Aldona-działa na azjatach-ona potrafi wyczarowac metode na każdego molosa-duzyzielonyna pewno coś poradzi.
rossa - 11-04-07 15:58
Beniu , serdecznie dziękuję !!!
Tak jak wcześniej napisałam , ja niczego nie zauważyłam , tzn. czegoś co by mogło ją wystraszyć : petardy odpadają ( nawet w sylwestra ma je gdzieś ), psów się nie boi , a zresztą u weta jeszcze nigdy większego nie było ,tzn. my nie spotkaliśmy, w zasadzie mogę powiedzieć że u weta to nawet na małe jazgocące nie zwraca zbytnio uwagi , zachowuje się normalnie , największy ból jaki zadał jej wet to ukłucie igłą i wycięcie czuprynki tzn. sierści, więc to też raczej odpada. Z siedzenia też nigdy nie spadła , bo była przytrzymywana , choroba lokomocyjna ... no nie wiem ?Odemnie do weta jest 5 km, więc chyba też nie.
Napisałam do Aldony ( dziękuję za podpowiedź), może rzeczywiście coś wyczaruje usmiech
bruder - 11-04-07 18:14
Wsadziłąm go za tylnie nogi znalazł sie w bagażniku i odrazu wyskoczył,a już miałam mu dać smakołyki :(
Smoczyca - 11-04-07 18:25
Bruder tak na siłe to może być ciężko. Jeszcze bardziej go zniechęcisz
Benia mojego nie da się przypiąć pasami.Fizycznie to niemożliwe.Nawet szelek nie można zakupić .Dlatego niegdzie z nim nie jeżdże moim samochodem bo to niebezpieczne .Tylko wet:melting:
bura4 - 11-04-07 19:11
Nie będę wchodzić w szczegóły, ale pozwolenie dysplastykowi żeby wskakiwał do bagażnika to uważam za dużą odwagę. Moja suka włazi przednimi łapami i nauczona jest, że czeka aż ja wniosę dupcię. Może nauczyć psa jak na spokojnie samochód, nigdzie nie jedziecie tylko powoli np. na początku tylko rzucić smaczki koło auta, potem do samochodziku. Polecam szkolenie klikerem, zapraszam na forum klikerowe!!
bruder - 12-04-07 07:48
A może bym mu jakąś drabinke/schodki podstawiła?
Smoczyca - 12-04-07 14:27
o już lepiej z tymi schodkami. Tak się zastanowiłam że jakbym ja musiała skakać do bagażnika to też miałabym awersje:melting: Mój znajomy który ma berneńczyki zalarwił sobie taką kładke ale nie wiem ile takie coś kosztuje
ALDONA - 15-04-07 21:46
Rossa, jak wam idzie ? sa jakies postepy?zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl reyes.pev.pl
bruder - 10-04-07 16:21
Lęk albo złość CHYBA bez przyczyny.
Mój pies panicznie boi sie jazdy samochodem już na sam widok otwieranego bagarznika dostaje szału do weta jechał tylko raz:Na szczepienie ale był wtedy malutki i nic go nie zabolało bo wet do niego mówił.Co zrobić żeby przestał się bać jazdy samochodem (chciałabym go gdzieś zabrać żeby się wybiegał)
1próba: Na głodniaka o pierwszej pełna miska karmy szyneczki kiełbaski -nie rusza go to oblizuje się tylko i szczeka zebym mu dała.
2próba: Duża kość na końcu bagażnika- wskakuje przednimi łapami tylnymi nie może,a może nie chce?
3.Próba udawanie ze jes tam naprawde wygodnie -robi obrażonom mine i szczeka.
Szukałam jakiejś deski żeby sobie po niej wszedł ale niemam takiej szerokiej.
benia-b - 10-04-07 18:52
Jak dobrze doczytałam masz barneńczyka 3 latka dysplastyka?
Jesli pies przez ostatnie lata nie siedział w samochodzie-musi sie przyzwyczaic. Spróbuj najpierw zamiast do bagażnika , nauczyc go wchodzić na tylne siedzenie-jest niżej i łatwiej. Najlepsze łapówki do nauki to surowe mieso-bo zje i sladu nie ma-chociaz kośc to też dobry pomysł, jesli nie masz nic przeciwko ślinie na tylnym siedzeniuduzyzielony..Posiedźcie w środku, nakarm go pogłaszcz, pozachwycaj się i wcale nie musicie od razu wyruszać-wyjdżcie i przećwiczcie znowu wchodzenie.
Nie przejmuj się tym, ze do bagażnika wchodza tylko dwie przednie łapy, a reszta pozostaje poza-jest możliwośc, że ma to zwiazek z dysplazja, być może czuje jakis dyskomfort i nie pozwala mu on na całkowite umiejscowienie swojego ciałka w samochodzie, a być może wcale mu się nie chce tam wskoczyć, bo niby dlaczego ma mu się chcieć? Nie wie jeszcze, że jazda samochodem to przyjemnośc, bo skończy się spacerkiem...
Ja mam dwa dysplastyki-jeżdżą samochodem często- ale obydwa musze podsadzać kiedy jeżdzimy w bagazniku-dwie łapy wchodzą-reszta nie..-więc obejmuje brzuch i wtrabiam je do srodka..
Na siedzeniu jest o wiele lepiej-chociaz nie zawsze potrafią same wejsc tylnymi łapkami(przynajmniej jeden)..-i nie ma to związku z tym, ze nie lubią-ale z tym, że nie potrafią-doopka ciąży..
Smoczyca - 10-04-07 23:56
Ja z moim kaukazem jak jade do weta to tylko na tylnym siedzeniu i zazwyczaj po podaniu czegoś na uspokojenie. Mój się troche boi że go chcemy gdzieś wywieść bo jak go kupiłam miał 5 miesięcy i pamięta podróż. A co do jazdy samochodem to wcale się nie dziwie że nie lubi. Im większy pies tym większa siła nim rzuca po samochodzie .A i czasem zdarzają się psy z chorobą lokomocyjną
benia-b - 11-04-07 07:34
Smoczyca-ale ten pies nie siedział w samochodzi od kilku lat, wiec nie ma , że nie lubi, tylko nieprzyzwyczajony.. a psa w samochodzi mozna przypiąc pasami- chociaz u mnie to niepotrzebne, bo nie jade z psami na raid i nie fruwaja po aucie.puszczajacyoczko Z jednym psem problem mniejszy-bo wydajesz komende waruj i spi na tylnym siedzeniu..
Do wszystkiego psa można przyzwyczaić-tylko konsekwentnie i powoli..
rossa - 11-04-07 11:23
A ja nie miałam takiego problemu, a teraz niestety MAM!:melting: Przez prawie 3 lata moja bernardynka bez problemu wchodziła do samochodu , a od lata ubiegłego roku za żadne skarby ( pisałam już o tym na bernardynach). Z tym że ona bez problemu podchodzi do samochodu , wtyka głowę do środka ,węszy, gdy wie że nie będę próbowała jej wsadzić. Próbowałam ze smakołykami , myślałm że się zbliży , może będzie próbowała wejść , a ja wtedy tylko tak po podwórku się z nia przejadę , zeby pokazać ze to nic strasznego ........nie wiem skąd , ale od razu wyczuła co ja sobie planuję , zignorowała smakołyki i to nawet te za które dałaby się w innej sytuacji "pokroić":crazy2:
Niedawno rozłożylismy siedzenia , wszystko przygotowaliśmy żeby miała jak najwięcej miejsca i w 3 osoby wsadziliśmy ja do samochodu wbrew jej woli , ale .....szybko ja wypuściliśmy bo zaczeła się trząść , dyszeć, miala prawie obłęd w oczach , tak była przerażona, że obawiałam się że może dostać zawału , po wyjściu poleciała cała roztrzęsiona i zaczeła żreć trawę jak opętana :melting: .
Dodam jeszcze że wszelkie przejazdy odbywały się spokojnie , nie było w/g mnie żadnych sytuacji , które mogłyby ja wystraszyć, więc nie mam pojęcia co się stało że tak się boi:melting:
A żeby było jeszcze ciekawiej , to w końcu poprosiliśmy sąsiada , zeby nas zawiózł do weta, no i się okazało że do jego samochodu wejdzie, przynajmniej w ubiegłym roku wchodziła , aż się boję co będzie w tym roku , jesli zajdzie taka potrzeba i trzeba będzie pojechac do weta a ona też dostanie trzęsawki.
Podejmuję rózne próby oswojenia jej z samochodem , chociaż to złe określenie , bo samochód dla niej to nic nowego ,zostawiam otwarty samochód , żeby mogła sobie posprawdzać , wsiadam i czekam może zechce wejść a chociazby ryjka wsadzić po smakołyka i .....klapa na calej linii :crazy2: :crazy2: po prostu CZUJE o co mi chodzi :melting:, nawet się nie zblizy do samochodu , ucieka jak najdalej:melting: Gdy np przyjeżdżam z zakupów lub wyjeżdżam ,to ona jest pierwsza przy mnie i wtyka ryjka tam gdzie nie trzeba :melting: i gluci:crazy2:
Dodam jeszcze , że w czasie gdy jeździła sam. zawsze ktoś , tzn. mąż z nią z tyłu siedział wciśnięty i przytrzymywał żeby np. na zakrętach jej nie " rzucało"
Może i mi ktoś podpowie co zrobić żeby to sie zmieniło i czy wogóle jest to możliwe , bo ja , patrząc jak ona się zachowuje mam wątpliwości :melting:
pozdrawiam
benia-b - 11-04-07 12:42
Rossa- z tego co opisujesz suśka boi się tylko własnego samochodu-znaczy podczas ostatniej podróży cos musiało się stać..
Musiało byc jakies zdarzenie, coś, co ja wystraszyło, zniecheciło.. Domysłów może byc wiele-jechałyście mogła gdzies w oddali strzelić petarda, mógł ja wystraszyć pies, mogła usiąsc niefortunnie na łapę i ją zabolało-jakiś powód jednak istnieje. Spróbuj skontaktowac się z Aldona-działa na azjatach-ona potrafi wyczarowac metode na każdego molosa-duzyzielonyna pewno coś poradzi.
rossa - 11-04-07 15:58
Beniu , serdecznie dziękuję !!!
Tak jak wcześniej napisałam , ja niczego nie zauważyłam , tzn. czegoś co by mogło ją wystraszyć : petardy odpadają ( nawet w sylwestra ma je gdzieś ), psów się nie boi , a zresztą u weta jeszcze nigdy większego nie było ,tzn. my nie spotkaliśmy, w zasadzie mogę powiedzieć że u weta to nawet na małe jazgocące nie zwraca zbytnio uwagi , zachowuje się normalnie , największy ból jaki zadał jej wet to ukłucie igłą i wycięcie czuprynki tzn. sierści, więc to też raczej odpada. Z siedzenia też nigdy nie spadła , bo była przytrzymywana , choroba lokomocyjna ... no nie wiem ?Odemnie do weta jest 5 km, więc chyba też nie.
Napisałam do Aldony ( dziękuję za podpowiedź), może rzeczywiście coś wyczaruje usmiech
bruder - 11-04-07 18:14
Wsadziłąm go za tylnie nogi znalazł sie w bagażniku i odrazu wyskoczył,a już miałam mu dać smakołyki :(
Smoczyca - 11-04-07 18:25
Bruder tak na siłe to może być ciężko. Jeszcze bardziej go zniechęcisz
Benia mojego nie da się przypiąć pasami.Fizycznie to niemożliwe.Nawet szelek nie można zakupić .Dlatego niegdzie z nim nie jeżdże moim samochodem bo to niebezpieczne .Tylko wet:melting:
bura4 - 11-04-07 19:11
Nie będę wchodzić w szczegóły, ale pozwolenie dysplastykowi żeby wskakiwał do bagażnika to uważam za dużą odwagę. Moja suka włazi przednimi łapami i nauczona jest, że czeka aż ja wniosę dupcię. Może nauczyć psa jak na spokojnie samochód, nigdzie nie jedziecie tylko powoli np. na początku tylko rzucić smaczki koło auta, potem do samochodziku. Polecam szkolenie klikerem, zapraszam na forum klikerowe!!
bruder - 12-04-07 07:48
A może bym mu jakąś drabinke/schodki podstawiła?
Smoczyca - 12-04-07 14:27
o już lepiej z tymi schodkami. Tak się zastanowiłam że jakbym ja musiała skakać do bagażnika to też miałabym awersje:melting: Mój znajomy który ma berneńczyki zalarwił sobie taką kładke ale nie wiem ile takie coś kosztuje
ALDONA - 15-04-07 21:46
Rossa, jak wam idzie ? sa jakies postepy?