A sens tago kazdy odnajdzie w sobie...
Jahtiel - 11-01-09 01:39
A sens tago kazdy odnajdzie w sobie...
Witam na nowym watku naszego forum…
Ja sie za duzo nie udzielam, ale to dlatego, ze czasem wole obserwowac i wyciagac wnioski. No i ciagle jeszcznie nie uwazam, ze moge sie nazwac molosomaniakiem. Dopiero sie ucze…
Ale zdecydowalam sie opowiedziec Wam pewne historie…Sklonila mnie do tego pewna rozmowa z bardzo rozumnym i dobrym czlowiekm, ktory powiedzial, ze forum troszke podupada, bo zapomnielismy chyba o snesie i powadze, chwalimy sie swoimi pupilami, co bardzo jest radosne i niezmiernie piekne, ale zatracilismy sens.
Tosa to psiak, cudowna rasa, ktora w zycie kazdego z nas wniosla cos niesamowitego….
I moze niekoniecznie trzeba sie ograniczyc do Tos… ale ogolnie do zwierzat.
Oto historia, ktora chcialbym Wam opowiedziec i naklonic was do zwierzen, dysputy…
Nie zadawajcie pytan, nie zastanaiwjcie sie czyja to historia, poprostu znajdzcie wlasny sens tego i dzielcie sie odczuciami. Potraktujcie to jak bajke, przypowiesc o starych dobrych czasach… Refleksje, nad nami i tym co nas otacza
Dawno, dawno temu, bo przeciez tak zaczynaja sie bajki, byla sobie dziewczynka, ktora nad zycie kochala nature…
Jako brzdac swoj wolny czas spedzala na znoszeniu zanjomemu weterynarzowi bezdomnych zwierzakow, dom zapelniala kociakami, psiakami, szczurami i czym tylko jestescie sobie w stanie wyobrazic!
Udzielala sie jako wolontariusz w schronisku. Takie bylo zycie owej dziewczynki, radosne, pelne czworonoznej milosci, nigdy samotne…
Miala proste marzenia, kochac i byc kochana, chornic i byc chronina, troszke uwieral niesprawiedliwy swiat, troszke dziwny lek dlawiacy piers…
Ale dziewczynka zapominala o tym, miala swoich czwroronoznych przyjaciol, ktorzy za kazdy dotyk oddawali tysiac, za kazde cieple slowo mogla uslyszec wesole mruczenie, szczekniecie czy parskniecie…
Dlugie zwierzenia w konskim boksie, albo spacer do lasu, byly najlepszym lekrstwem na kazdy lek.
Bywaly chwile kiedy rodzina zastanawiala sie czy z tym dzieckiem napewno wszystko jest ok. Bo przeciez jak tak dalej pojdzie to wyjdzie za maz za konia a nie czlowieka…
Dorstala, a czas sie kurczyl. Studia, przyjaciele i coraz mniej chwil w tym innym, doskonalszym swiecie…
Potem przyszedl czas, na wlasna rodzine. Dom wypelnil sie znow radoscia kazdego rodzaju. Jakze cudny to byl czas…
I choc nie kazdy czlowiek akceptowal innosc dziewczynki zawsze obok byl przyjaciel, merdal ogonkiem i patrzyl w oczy w trudnych chwilach.
Los jednak chcial…a moze zla ludzka natura, ze przyjaciele odchodzili, trucizna, kula w glowie, dziwne te dzieje…
Za kazdym razem poczucie winy nie dawalo spokoju, bo przeciez przyjaciol trzeba chronic…
Za kazdym razem dawny zapomniany lek stawal sie silniejszy, jakaby malo bylo tego co dreczylo.
Az ktoregos dnia sie przelalo. Strach wypelnil oczy i swiat juz nie byl taki sam… Kazdy byl zagrozeniem, kiedy probowal sie zblizyc, teraz -juz kobieta, trzesla sie w obawie o krzywde jaka mozna jej wyrzadzic…
Stajnia pelna konskiego rzenia, las pelen pieknych dzwiekow zamienil sie w zamkniety pokoj i cztery biale sciany… Wielki to byl szok! Strach bywa podstepny, potrafi zmienic wszystko co nas otacza…
Swiat przelewal sie koszmarami, paranoicznym lekiem i poczuciem winy.
I mimo iz w chwilach spokoju rozumiala jak idiotyczny jest ten starch, to kiedy to dziwne cos pukalo do drzwi opuszczal ja rozsadek, opuszczalo kochajace serce, zostawala sama, zimna i przerazona, skazana na nieporozumienia i agresje ze strony osob, ktore nie rozumialy zmian….
Trudne to byly chwile, przeplakne w ciemnym pokju z dala od rzeczywistosci…
Potem pojawil sie bunt, na wlasna nieudolnosc. Zlosc skierowana przeciw sobie i przeciw swiatu, ktory nie rozumie, nie daje szans…
Nowe uczucia pomogly zrodzic nowe mysli, dac sily do walki, wtedy wlasnie przyszedl i czas tesknoty… za ta para oczu co wszystko rozumie i ogonkiem, ktory merda bez wzgledu na to jak bardzo odbiegasz od normy i draznisz spoleczenstwo.
Ciagle jednak lek przed takim kontaktem wydawal sie silniejszy…
Az, ktoregos dnia kobieta spojrzala w lustro i powiedziala sama do siebie “ Nie dam Ci sie, ze mna nie wygrasz”
Wyszla z domu na ulice, nabrala w pluca powiatrza i ze spokojem zapukala do drzwi pewnego czlowieka, proszac go o czworonozny dar.
Teraz ucza sie siebie od nowa. To jak blogoslawienstwo…Szansa…
Nie zawsze jest lekko, szczegolnie kobiecie, ale mokry nos wsowany pod pache i wesole merdanie ogonem na kazdy jej widok dodaje sil…
Kazdy nowy dzien jest wyzwaniem, ale bilans przed snem podaje wiecej zyskow niz strat…
Czyz to nie piekna bajka?
A jaki jest jej cel…
Coz, opowiesc, ktora wam opowiedzialam dotyczy osoby z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. Robert mowil juz o dogoterapii, my z Rini wlasnie jestesmy na etapie poszukiwan i dojrzewania do tej decyzji.
Mamy obok siebie tak cudne istoty, w ich oczach swiat wydaje sie jakby piekniejszy i prostszy, czyz nie warto powalczyc o to zeby bylo tego wiecej…
Ruszyc do boju, przestac wypiswyac na forum tylko zachwyty nad pieknym zdjeciem naszego pupila i zaczac dzielic sie cennymi doswiadczeniami.
Walczyc o lepsze jutro dla nas, naszych pupili i tych, ktorzy na tym swiecie czuja sie samotni…
Bo przeciez na koncu tunelu zawsze mozna znalesc swiatlo wystarczy tylko, ze ktos wyciagnie do nas reke…
Tak jak wyciagaja do nas lapke kazdego dnia nasze Tosy!
I nie wazne to co sie zrobi, czy czyn bedzie maly czy wielki. Czy to bedzie zgloszenie policji nowej pseudohodlowli, czy odratowanie nieszczesnego zwierzaka z schroniska, czy moze tylko sprawienie usmiech u starszej pani, ktora nas mija ma ulicy…
Kazdy gest sie liczy, dla nas samych i dla tych co zyja obok!
POZDRAWIAM!!!
toskania - 11-01-09 10:06
Piękna historia i porywająca serce! Chcę wierzyć,że każdym z nas drzemie dobro, którym zechce się podzielić wtedy gdy czas ten nadejdzie.
Pozdrawiam!!!
aaawaldi - 11-01-09 10:37
Pięknie opowiedziana historia.Świetnie się ją czytało.
Końcowy wniosek BAAARDZO trafny. Wcześniej już napisałem o tym, że to forum przerodziło się w " towarzystwo wzajemnej adoracji" i miejsce reklamy. Skutek jest taki, że chyba kilka osób się na mnie obraziło. Zdjęcia są fajne, łatwo je skomentować, nie wymaga to żadnego wysiłku. Nie mam nic przeciwko zdjęciom i promowaniu własnych hodowli na tym forum, ale wszystko należy robić z umiarem i umieć znaleźć jakieś proporcje. Jeśli chodzi o wiedzę, to nie wiem, czy doświadczone osoby nie chcą się nią dzielić, czy nie mają ochoty...:wave:
Jahtiel - 14-01-09 11:25
Dziekuje :shy: za mile slowa ... Ale widzie jednak ze nie porwalam zbyt wielu do refleksji, no przeciez kazdy ma jakas historie do opowiedzenia, ktora moze wiele pokazac, nauczyc ;)
Czyz nie tak???zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl reyes.pev.pl
Jahtiel - 11-01-09 01:39
A sens tago kazdy odnajdzie w sobie...
Witam na nowym watku naszego forum…
Ja sie za duzo nie udzielam, ale to dlatego, ze czasem wole obserwowac i wyciagac wnioski. No i ciagle jeszcznie nie uwazam, ze moge sie nazwac molosomaniakiem. Dopiero sie ucze…
Ale zdecydowalam sie opowiedziec Wam pewne historie…Sklonila mnie do tego pewna rozmowa z bardzo rozumnym i dobrym czlowiekm, ktory powiedzial, ze forum troszke podupada, bo zapomnielismy chyba o snesie i powadze, chwalimy sie swoimi pupilami, co bardzo jest radosne i niezmiernie piekne, ale zatracilismy sens.
Tosa to psiak, cudowna rasa, ktora w zycie kazdego z nas wniosla cos niesamowitego….
I moze niekoniecznie trzeba sie ograniczyc do Tos… ale ogolnie do zwierzat.
Oto historia, ktora chcialbym Wam opowiedziec i naklonic was do zwierzen, dysputy…
Nie zadawajcie pytan, nie zastanaiwjcie sie czyja to historia, poprostu znajdzcie wlasny sens tego i dzielcie sie odczuciami. Potraktujcie to jak bajke, przypowiesc o starych dobrych czasach… Refleksje, nad nami i tym co nas otacza
Dawno, dawno temu, bo przeciez tak zaczynaja sie bajki, byla sobie dziewczynka, ktora nad zycie kochala nature…
Jako brzdac swoj wolny czas spedzala na znoszeniu zanjomemu weterynarzowi bezdomnych zwierzakow, dom zapelniala kociakami, psiakami, szczurami i czym tylko jestescie sobie w stanie wyobrazic!
Udzielala sie jako wolontariusz w schronisku. Takie bylo zycie owej dziewczynki, radosne, pelne czworonoznej milosci, nigdy samotne…
Miala proste marzenia, kochac i byc kochana, chornic i byc chronina, troszke uwieral niesprawiedliwy swiat, troszke dziwny lek dlawiacy piers…
Ale dziewczynka zapominala o tym, miala swoich czwroronoznych przyjaciol, ktorzy za kazdy dotyk oddawali tysiac, za kazde cieple slowo mogla uslyszec wesole mruczenie, szczekniecie czy parskniecie…
Dlugie zwierzenia w konskim boksie, albo spacer do lasu, byly najlepszym lekrstwem na kazdy lek.
Bywaly chwile kiedy rodzina zastanawiala sie czy z tym dzieckiem napewno wszystko jest ok. Bo przeciez jak tak dalej pojdzie to wyjdzie za maz za konia a nie czlowieka…
Dorstala, a czas sie kurczyl. Studia, przyjaciele i coraz mniej chwil w tym innym, doskonalszym swiecie…
Potem przyszedl czas, na wlasna rodzine. Dom wypelnil sie znow radoscia kazdego rodzaju. Jakze cudny to byl czas…
I choc nie kazdy czlowiek akceptowal innosc dziewczynki zawsze obok byl przyjaciel, merdal ogonkiem i patrzyl w oczy w trudnych chwilach.
Los jednak chcial…a moze zla ludzka natura, ze przyjaciele odchodzili, trucizna, kula w glowie, dziwne te dzieje…
Za kazdym razem poczucie winy nie dawalo spokoju, bo przeciez przyjaciol trzeba chronic…
Za kazdym razem dawny zapomniany lek stawal sie silniejszy, jakaby malo bylo tego co dreczylo.
Az ktoregos dnia sie przelalo. Strach wypelnil oczy i swiat juz nie byl taki sam… Kazdy byl zagrozeniem, kiedy probowal sie zblizyc, teraz -juz kobieta, trzesla sie w obawie o krzywde jaka mozna jej wyrzadzic…
Stajnia pelna konskiego rzenia, las pelen pieknych dzwiekow zamienil sie w zamkniety pokoj i cztery biale sciany… Wielki to byl szok! Strach bywa podstepny, potrafi zmienic wszystko co nas otacza…
Swiat przelewal sie koszmarami, paranoicznym lekiem i poczuciem winy.
I mimo iz w chwilach spokoju rozumiala jak idiotyczny jest ten starch, to kiedy to dziwne cos pukalo do drzwi opuszczal ja rozsadek, opuszczalo kochajace serce, zostawala sama, zimna i przerazona, skazana na nieporozumienia i agresje ze strony osob, ktore nie rozumialy zmian….
Trudne to byly chwile, przeplakne w ciemnym pokju z dala od rzeczywistosci…
Potem pojawil sie bunt, na wlasna nieudolnosc. Zlosc skierowana przeciw sobie i przeciw swiatu, ktory nie rozumie, nie daje szans…
Nowe uczucia pomogly zrodzic nowe mysli, dac sily do walki, wtedy wlasnie przyszedl i czas tesknoty… za ta para oczu co wszystko rozumie i ogonkiem, ktory merda bez wzgledu na to jak bardzo odbiegasz od normy i draznisz spoleczenstwo.
Ciagle jednak lek przed takim kontaktem wydawal sie silniejszy…
Az, ktoregos dnia kobieta spojrzala w lustro i powiedziala sama do siebie “ Nie dam Ci sie, ze mna nie wygrasz”
Wyszla z domu na ulice, nabrala w pluca powiatrza i ze spokojem zapukala do drzwi pewnego czlowieka, proszac go o czworonozny dar.
Teraz ucza sie siebie od nowa. To jak blogoslawienstwo…Szansa…
Nie zawsze jest lekko, szczegolnie kobiecie, ale mokry nos wsowany pod pache i wesole merdanie ogonem na kazdy jej widok dodaje sil…
Kazdy nowy dzien jest wyzwaniem, ale bilans przed snem podaje wiecej zyskow niz strat…
Czyz to nie piekna bajka?
A jaki jest jej cel…
Coz, opowiesc, ktora wam opowiedzialam dotyczy osoby z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. Robert mowil juz o dogoterapii, my z Rini wlasnie jestesmy na etapie poszukiwan i dojrzewania do tej decyzji.
Mamy obok siebie tak cudne istoty, w ich oczach swiat wydaje sie jakby piekniejszy i prostszy, czyz nie warto powalczyc o to zeby bylo tego wiecej…
Ruszyc do boju, przestac wypiswyac na forum tylko zachwyty nad pieknym zdjeciem naszego pupila i zaczac dzielic sie cennymi doswiadczeniami.
Walczyc o lepsze jutro dla nas, naszych pupili i tych, ktorzy na tym swiecie czuja sie samotni…
Bo przeciez na koncu tunelu zawsze mozna znalesc swiatlo wystarczy tylko, ze ktos wyciagnie do nas reke…
Tak jak wyciagaja do nas lapke kazdego dnia nasze Tosy!
I nie wazne to co sie zrobi, czy czyn bedzie maly czy wielki. Czy to bedzie zgloszenie policji nowej pseudohodlowli, czy odratowanie nieszczesnego zwierzaka z schroniska, czy moze tylko sprawienie usmiech u starszej pani, ktora nas mija ma ulicy…
Kazdy gest sie liczy, dla nas samych i dla tych co zyja obok!
POZDRAWIAM!!!
toskania - 11-01-09 10:06
Piękna historia i porywająca serce! Chcę wierzyć,że każdym z nas drzemie dobro, którym zechce się podzielić wtedy gdy czas ten nadejdzie.
Pozdrawiam!!!
aaawaldi - 11-01-09 10:37
Pięknie opowiedziana historia.Świetnie się ją czytało.
Końcowy wniosek BAAARDZO trafny. Wcześniej już napisałem o tym, że to forum przerodziło się w " towarzystwo wzajemnej adoracji" i miejsce reklamy. Skutek jest taki, że chyba kilka osób się na mnie obraziło. Zdjęcia są fajne, łatwo je skomentować, nie wymaga to żadnego wysiłku. Nie mam nic przeciwko zdjęciom i promowaniu własnych hodowli na tym forum, ale wszystko należy robić z umiarem i umieć znaleźć jakieś proporcje. Jeśli chodzi o wiedzę, to nie wiem, czy doświadczone osoby nie chcą się nią dzielić, czy nie mają ochoty...:wave:
Jahtiel - 14-01-09 11:25
Dziekuje :shy: za mile slowa ... Ale widzie jednak ze nie porwalam zbyt wielu do refleksji, no przeciez kazdy ma jakas historie do opowiedzenia, ktora moze wiele pokazac, nauczyc ;)
Czyz nie tak???